15-21 maja 2023
nasze bohaterki i bohaterowie
Historia Joanny
Wiem, że działasz na rzecz równości jako aktywistka Amnesty International. Opowiesz nam, w jaki sposób łączy się to z elementami edukacji antydyskryminacyjnej?
Zajmuję się szeroko pojętymi działaniami prawnoczłowieczymi, uczestniczę w protestach, pikietach, Maratonach Pisania Listów. Poprzez edukację antydyskryminacyjną zwiększam świadomość i zachęcam ludzi do dołączenia do naszej organizacji. Jak w sloganie Amnesty: „Lepiej zapalić świecę niż przeklinać ciemność”. Czasem trzeba pokazać innym, że – choć dookoła może panować mrok – są w stanie realnie coś zmienić i przeciwdziałać nierównościom. Dlatego chcę prowadzić swoje warsztaty dotyczące antydyskryminacji oraz budowania i utrzymania swoich granic (dla kobiet). Chciałabym zacząć również organizować kręgi kobiet.
Cieszę się na tę pracę, ponieważ to powrót do mojego wykształcenia – ukończyłam studia psychologiczne. Życie zmusiło mnie jednak do podjęcia pracy zupełnie z tym niezwiązanej – jestem analityczką w sektorze finansowym. W planach mam jednak rozwój własnej działalności edukacyjnej. W najbliższym czasie mam poprowadzić szkolenie w zakresie tematyki antydyskryminacyjnej na Uniwersytecie Gdańskim, a także prelekcję na temat różnorodności i krótkie warsztaty w ramach Dni Praw Obywatelskich w Gdańsku.
Dużo mówi się o budowaniu czy stawianiu granic. Sama użyłaś jednak sformułowania „budowanie i utrzymywanie granic”. Twoim zdaniem utrzymanie ich łatwiejszym czy trudniejszym zadaniem niż samo “postawienie”?
Myślę, że paradoksalnie najtrudniejsze jest uświadomienie sobie, że owe granice posiadamy. Jako kobiety jesteśmy socjalizowane, aby być łagodne i uprzejme, nie uczy się nas, jak wyrażać swój sprzeciw i mówić wyraźnie, mocnym głosem, „nie”. To nieco smutna obserwacja, ale jednocześnie budujące są dla mnie doświadczenia z warsztatów z kobietami.
Często widzę, jak w trakcie ćwiczeń, kobiety dopiero zdają sobie sprawę, że jakaś sytuacja, np. dany komentarz czy fizyczna bliskość, jest dla nich absolutnie „nie okay”. Wcześniej po prostu bagatelizowały swój własny dyskomfort. Wierzę, że takie doświadczenie pomaga w dbaniu o swoje granice na przyszłość i przypomina każdej z nas, że mamy prawo je stawiać.
Czasem szczere “nie wiem” znaczy dla procesu grupowego więcej niż podanie suchego linka do źródła publikacji.
I to nas trochę prowadzi w stronę kobiecych kręgów, o których wspomniałaś. Jak chciałabyś, by działały takie kręgi? Co krąg kobiet oferuje swoim uczestniczkom?
Chciałabym być w stanie stworzyć przestrzeń, w którym kobiety poczułyby się bezpieczne i mogły dzielić się swoimi doświadczeniami, budować przyjaźnie. Z racji mojego wykształcenia chciałabym również wprowadzić do nich elementy psychoedukacji, dbałości o swoje granice i wiedzy antydyskryminacyjnej. Co więcej, planuję zapraszać do kręgu inne specjalistki, np. urofizjoterapeutki, aby poruszać również tematy medyczne, takie jak endometrioza.
Wspomniałaś o swoim wykształceniu. Kończysz właśnie bardzo ciekawe studia…
Tak, zaraz kończę studia podyplomowe z zakresu psychotraumatologii. Pracując z dorosłymi chciałabym móc połączyć wsparcie psychologiczne z psychoedukacją, szczególnie jeśli chodzi o prawa i bezpieczeństwo kobiet (jest to ważny dla mnie temat).
Psychotraumatologia jest dziedziną psychologii, która zajmuje się zjawiskiem traumy i jej wpływem na ludzką psychikę. Chociaż potocznie doświadczeniami traumatycznymi nazywa się wiele rzeczy (np. takie, które były dla nas po prostu trudne lub nieprzyjemne), chodzi tu o traumę w „fachowym”, klinicznym ujęciu. Psychotraumatolodzy i psychotraumatolożki pracują z osobami z diagnozą PTSD (ang. Post-traumatic stress disorder, czyli zespół stresu pourazowego) czy complex-PTSD (zespół objawów spowodowanych wieloma mniejszymi traumami). Ważne jest także wspieranie ludzi, którzy – dotknięci traumatycznym zdarzeniem – nie rozwinęli diagnostycznego zespołu objawów, ale z powodu tego wydarzenia nie radzą sobie w życiu.
W obecnych czasach zrozumienie wpływu traumy wojennej na osoby uchodźcze może pomóc zaoferować im lepsze wsparcie.
W jaki sposób włączysz elementy edukacji antydyskryminacyjnej w swoją prace w tym obszarze?
Psychotraumatologia pozwala mi jako psycholożce lepiej zrozumieć drugiego człowieka, tym samym wzbogacam mój warsztat edukatorki. Korzystając z wiedzy psychotraumatologicznej mogę lepiej wytłumaczyć chociażby mechanizm działania uprzedzeń, pojawiania się negatywnych myśli i trudnych emocji wynikających właśnie z przebytych traum czy traum transgeneracyjnych. W obecnych czasach zrozumienie wpływu traumy wojennej na osoby uchodźcze może pomóc zaoferować im lepsze wsparcie.
Jak to się stało, że zapragnęłaś łączyć swoją wiedzę z elementami edukacji antydyskryminacyjnej? Kiedy poczułaś, że jest to praca dla Ciebie?
Zaczęło się tak, że pewnego razu mignął mi na Instagramie profil działaczki, która jest właśnie edukatorką antydyskryminacyjną. Był to profil „Queerowy feminizm” Ani Wiatrowskiej. Miałam takie „Wow, można się tym zajmować profesjonalnie?”. Nie miałam pojęcia, jak zacząć, a jednocześnie wiedziałam, że jest to coś, co bardzo mnie interesuje. Po nitce do kłębka, najpierw trafiłam na zajęcia Wendo (metoda samoobrony i asertywności dla kobiet i dziewczynek), które były dla mnie wspaniałym doświadczeniem.
Trochę później znalazłam warsztat antydyskryminacyjny w ramach Festiwalu Kultury Żydowskiej, wreszcie dotarłam do TEA. Jako psycholożka i aktywistka zostałam przyjęta na pierwszy podstawowy kurs z zakresu edukacji antydyskryminacyjnej, obecnie jestem na kursie dla osób średniozaawansowanych.
Jesteśmy ludźmi, uczymy się na błędach, uczymy się od siebie i nie jesteśmy w stanie przeczytać każdej książki, zapamiętać każdej informacji.
Jak się czujesz, wchodząc w tę tematykę coraz bardziej? Czy ten początkowy entuzjazm nadal rośnie, czy wręcz przeciwnie?
Myślę, że rośnie. Świadomość tego, że tak wielu ludzi (z TEA, z kursów) pragnie – poprzez edukację – pomóc społeczeństwu lepiej funkcjonować i chronić osoby, które doświadczają przemocy i dyskryminacji, na pewno wniosła w moje życie wiele nadziei. Motywują mnie chyba dwie rzeczy: poczucie, że jeśli chociaż jedna osoba po warsztacie zmieni swoje zachowanie, to moja praca ma sens. Oraz świadomość, że ludzie czasem zachowują się „nie fair” w stosunku do innych nie dlatego, że są z natury źli, a po prostu czegoś nie wiedzą czy nie rozumieją.
Najbardziej w pracy trenerki cieszy mnie fakt, że mogę zrobić coś dobrego dla innych. Czuję ogromną satysfakcję widząc, jak osoby na warsztatach zmieniają swoje nastawienie, przeżywają emocje, dochodzą do nowych wniosków.
Powiązane z tą historią
Jak myślisz, czy jest to praca dla każdego? Co poradziłabyś osobie, która chciałaby zacząć swoją przygodę z edukacją antydyskryminacyjną?
Myślę, że nie ma takiej pracy, która byłaby dla każdego. Za bardzo różnimy się od siebie i realizujemy się w przeróżny sposób. Praca edukatorska jest wyzwaniem, bywa trudna, ale i satysfakcjonująca. Jeśli jakaś osoba czuje, że chce i może tak pracować, poradziłabym odwagę. Warto odezwać do TEA, do innych edukatorek i edukatorów 🙂 To wspaniałe osoby eksperckie, dzielące się wiedzą i doświadczeniem.
Ważne, żeby przy tym pamiętać, że to całkowicie normalne – czegoś nie wiedzieć czy nie umieć. Jesteśmy ludźmi, uczymy się na błędach, uczymy się od siebie nawzajem. Nie jesteśmy w stanie przeczytać każdej książki, zapamiętać każdej informacji. I żeby być osobami trenerskimi, wcale nie musimy tego wszystkiego robić. Czasem szczere “nie wiem” znaczy dla procesu grupowego więcej niż podanie suchego linka do źródła publikacji.
Serdeczne dzięki za rozmowę, niech będzie inspiracją dla innych osób.
Rozmawiała: Lidia Prokopowicz, Redakcja i korekta: Małgorzata Jonczy-Adamska
Poznaj kolejne inspirujące historie
Zainspiruj się do działania
A może weźmiesz udział w jednym z polecanych wydarzeń?
W ramach naszej akcji przygotowaliśmy dla Ciebie nie tylko historie, ale także darmowe publikacje i materiały!