fbpx Skip to content
HISTORIA 6

Dziś mamy dla Was historię Magdy, która opowiada o tym, jak czerpać z różnorodności w miejscu pracy, i jak nią zarządzać tak, żeby niosła nam korzyści, a nie trudności.

Magda Jędrkiewicz – socjolożka i psycholożka, od ponad dwudziestu lat zajmuje się HR. Obecnie jako HR Partner w Narodowym Centrum Badań Jądrowych.

Opowiedz nam czym się zajmujesz i gdzie w codziennym życiu spotykasz się z edukacją antydyskryminacyjną?

Od dwudziestu lat zajmuję się Human Resources, czyli zarządzaniem zasobami ludzkimi. Dla mnie jest to wspieranie ludzi w tym, żeby dobrze się nawzajem rozumieli, a nasze miejsce pracy było jak najbardziej przyjazne i realizowało potrzeby nas wszystkich. Pracuję w Narodowym Centrum Badań Jądrowych, instytucie badawczym, który z założenia jest bardzo różnorodny.

Cała moja praca to ciągłe odkrywanie tej różnorodności na wielu poziomach. Dlatego wolę mówić zawsze o różnorodności, a nie o dyskryminacji. Wiadomo, że kiedy ludzie są różni, mają różne perspektywy, czasem – zupełnie nieświadomie – nie rozumieją siebie nawzajem, nie umieją “wejść w cudze buty”. Właśnie wtedy może rodzić się dyskryminacja, w takich drobnych chwilach, kiedy nie ma między nimi zrozumienia. Nasz mózg tak działa, że bardzo łatwo mogą dojść do głosu stereotypy, które są krzywdzące dla innych. Na tym polega moja praca, na dostrzeganiu tej różnorodności i pomocy innym, by ją zrozumieć.

Jestem z wykształcenia humanistką, więc przychodząc do pracy w organizacji, gdzie pracują umysły ścisłe – osoby zajmujące się fizyką, fizyką jądrową, chemią, badaniami materiałowymi – od razu się z tym zetknęłam. Wydawało mi się na początku, że to będzie największa różnica między moim myśleniem, a myśleniem moich koleżanek i kolegów.

Jednak szybko okazało się, że w tym środowisku podział międzygrupowy przebiega po innych liniach. Na przykład są naukowcy, administracja i osoby, które wykonują to, co naukowcy wymyślą – i te grupy nie do końca rozumieją swoje potrzeby. A potem okazało się, że są też młodzi ludzie (dwadzieścia plus) i ci starsi (pięćdziesiąt plus), i obie grupy są bardzo hermetyczne. Pojawiają się trudności w sposobach komunikacji – do jednych wystarczy wysłać wiadomość, do drugich należy zadzwonić czy podejść osobiście. To są małe rzeczy, ale ukazują większy problem.

Na tym polega moja praca, na dostrzeganiu tej różnorodności i pomocy innym, by ją zrozumieć.

fot. Michalina Kuczyńska

Są także zespoły wielokulturowe. Kiedy zaczęliśmy prowadzić międzynarodowe rekrutacje, pojawił się rozdźwięk między Polakami i osobami innych narodowości, ale także między osobami z różnych kultur – zatrudniamy osoby z Indii, Chin, Europy Zachodniej, Ameryki Południowej, Afryki. Jest to cały przegląd kultur, a każda ze swoim bagażem. To zawsze jest wyzwaniem.

Ważnym krokiem dla mnie było również uświadomienie sobie, że jesteśmy neuroróżnorodni. Dla mnie jest to istotna kwestia ze względu na komunikację, ale także pojawiające się stereotypy i trudności.

A na to wszystko nakłada się, szczególnie w naukach ścisłych, różnorodność między kobietami a mężczyznami. U nas w organizacji odsetek kobiet i tak jest bardzo duży, z czego bardzo się cieszymy. Mamy fantastyczne zespoły i kobiety na stanowiskach kierowniczych, ale nadal jest ich mało. Te różnice między „światem kobiet” i „światem mężczyzn” nadal istnieją, ale często są niestety bagatelizowane.

Myślę jednak, że ta różnorodność nam służy, bo dzięki niej rodzą się nowe myśli i pomysły. Gdybyśmy wszyscy byli tacy sami, nie byłoby miejsca na to co świeże i innowacyjne. Moją rolą jest wspieranie i pomaganie każdej osobie w bieżącej pracy oraz w zrozumieniu tego, co się dzieje w relacjach. Ale mam też świadomość, że nadal się uczę i nadal muszę nad tym rozmyślać.

Możesz nam opisać przykłady konkretnej pomocy?

Tak, działo się to przy okazji opracowywania Gender Equality Plan, czyli Planu Równości Płci, który dotyczy przede wszystkim kobiet – choć moim zdaniem, to nigdy nie jest kwestia jednoznacznego podziału.

Zaczęliśmy wówczas rozmawiać o innych sprawach, jak na przykład umiędzynarodowienie instytutu. Okazało się, że bardzo ważne jest instytucjonalne wsparcie osób z zagranicy w wielu biurokratycznych kwestiach. W polskim urzędach prawie nikt nie mówi po angielsku, przez co załatwienie nawet najprostszej sprawy może stać się przeżyciem traumatycznym. Potrzeba także osób, które będą przewodnikami_przewodniczkami kulturowymi, które pomogą zrozumieć i wytłumaczą to, co się dzieje, by nieznana sytuacja budziła jak najmniejszy dyskomfort.

Spotkałam się np. z taką sytuacją, że ktoś wchodził do pomieszczenia i kładł swoje rzeczy na biurku innej osoby. Szybko okazało się, że jest to kwestia różnic kulturowych i dla tej strony, zostawiającej swój kubek czy lunch w czyjejś przestrzeni, było to całkowicie normalne. A u innych pracowników budziło to sprzeciw, jako wchodzenie zbyt mocno w czyjeś granice. Pojawiła się potrzeba wytłumaczenia tych różnic, co spotykało się z wdzięcznością osób w tym uczestniczących i sprawiło, że potencjalne konflikty nie narastały. Podobnie działa to w kwestii neuroróżnorodności, początkowo nawet ja byłam zdziwiona, jak pozornie małe rzeczy, mogą mieć ogromne znaczenie.

Jeśli w firmie mamy cały przegląd kultur, a każda ze swoim bagażem, to zawsze jest wyzwaniem. Ważnym krokiem dla mnie było również uświadomienie sobie, że jesteśmy neuroróżnorodni.

fot. Michalina Kuczyńska

Właśnie, opowiesz nam, jak elementy edukacji antydyskryminacyjnej mogą pomagać przy kwestii neuroróżnorodności?

Wydaje mi się, że my przyzwyczailiśmy się już, że mówi się o kwestii kobiet. Mówi się o równości praw i słyszy się głos feministek. Osoby aspirujące do miana ludzi otwartych i tolerancyjnych uważają na to, co mówią i mają na uwadze równość płci. Podobnie jest, kiedy mówimy o wielokulturowości, to także jest temat, który nie jest już nowy.

W przypadku neuroróżnorodności jest inaczej. Jest to sprawa tak nieznana, tak nieuświadamiana, że obecnie mało kto nawet myśli o tym, że druga osoba może być w innej części tej skali, może odbierać rzeczywistość inaczej niż ja. Rzadko mówi się o tym, że można inaczej odbierać te same bodźce. Oczywiście czasami słyszymy, że jakaś osoba lubi pracować w ciszy, a inna potrzebuje muzyki, jednak prawie nigdy nie są to przemyślenia pogłębione.

Zapominamy o tym, że gdy w pomieszczeniu siedzi pięć osób, które ciągle mówią, dla osoby mającej trudność w postaci nadwrażliwości na bodźce po pewnym czasie może tego być za dużo. W takiej osobie może narastać niepokój i irytacja, która znajdzie ujście w postaci jakiejś niegrzeczności czy rozpoczęcia sytuacji konfliktowej. Nikt nie zwraca na to uwagi, a pojawiające się reakcje, często pokazują raczej negatywne nastawienie.

Tak samo, jeśli chodzi o rozumienie żartów, trudno nam przyjąć, że ktoś może nie czuć się rozbawiony i odbierać pewne rzeczy wprost. Czasami to są drobiazgi, które jednak przekładają się na funkcjonowanie organizacji i powinniśmy pracować nad tym, by je dostrzegać.

Różnorodność nam służy, bo dzięki niej rodzą się nowe myśli i pomysły.

Gdybyś miała przekonać Twoich kolegów i koleżanki, ale także inne osoby, do wprowadzania w swoją codzienność elementów edukacji antydyskryminacyjnej, co byś im powiedziała?

Jest jedna bardzo ważna kwestia, która mnie przekonała – świat jest różnorodny i ludzie myślą w różnorodny sposób. Wszystko skupia się na wzajemnym zrozumieniu i współpracy. Żeby działać efektywnie i osiągać wspólne cele, musimy się rozumieć i wiedzieć o sobie trochę więcej. To, że nasz świat jest różnorodny jest po prostu fajne, dla mnie to wartość sama w sobie. Jest to także źródło radości i uważam, że świat się zmienia, bo mamy o czym rozmawiać i wspólnie szukamy rozwiązań.

Na koniec, ważne jest również, by pracować nad stereotypami, które się posiada. A edukacja antydyskryminacyjna daje nam taką możliwość, żeby zmieniać także własne myślenie, bazujące na uproszczeniach i stereotypach. Daje nam również możliwość myślenia o inności, jako o czymś, co jest fantastyczne, interesujące i otwiera możliwość rozwoju bez nastawiania się i bez oceniania. Dla mnie edukacja antydyskryminacyjna podnosi świadomość.

Mówisz, że świat się zmienia?

Świat się zmienia i przed tym nie da się uciec. I zmienia się w kierunku różnorodności. Moim zdaniem nie trzeba się zastanawiać, czy robić edukację antydyskryminacyjną, tylko myśleć, jak ją robić! Bliskie są mi założenia Waszej kampanii, żeby działać pozytywnie i małymi krokami. Nawet bardzo małe, wręcz drobne, zmiany mogą stopniowo przynieść ten zamierzony efekt. Czasami jest to “wsadzenie stopy w drzwi”. A czasami są to kolorowanki dla dzieci, o których słyszałam od Joszki (Małgorzaty Jonczy-Adamskiej, koordynatorki kampanii – przypis redakcji) w radiu.

Takie małe rzeczy urastają potem do większych rozmiarów i mogą się przyczynić do zmiany świadomości. Czasami abstrakcyjne wydaje się sformułowanie: „spróbuj posłuchać, zrozumieć drugiego człowieka”, a przecież to jest proste. Wystarczy przypominać i głośno o tym mówić. Są to wartości dla mnie bardzo ważne: dbałość o granice innych ludzi, szanowanie ich różnorodności.

Na początku ludzie w firmie mogli mówić o mnie nawet jako o „lewaczce”. Ale powoli ich podejście się zmieniało, stwierdzali „okej, może coś w tym jest” i zaczynają to wprowadzać w swoje życie. Myślę, że trzeba przeprowadzać w swoim życiu drobne zmiany. To czasami wystarczy. 

W ramach naszej akcji przygotowaliśmy dla Ciebie nie tylko historie, ale także darmowe publikacje i materiały!

Skip to content